niedziela, 11 marca 2012

Latawce

Poranek był bardzo wietrzny, ale słoneczko skutecznie nadrabiało. Czuć wiosenkę, oj czuć!



Po porannej piąteczce stawy biodrowe bolą mnie jak po połówce... A za trzy tygodnie Berlin....
Będę sobie teraz truchtać cztery razy w tygodniu z nadzieją, że tempem turystycznym dotrę do Bramy Brandenburskiej, gdzie planowana jest meta półmaratonu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz