niedziela, 23 października 2011

No i koniec/That's it!

Wczoraj odbył się ostatni z siedmiu biegów Grand Prix Ziemi Puckiej. Zajęłam IV miejsce w klasyfikacji generalniej, w kategorii otwartej kobiet. Otarłam się o podium i pewnie dałabym rade zajść wyżej, jeżeli od samego początku obrałabym sobie taki cel. Od kwietnia co miesiąc wstawałam wcześnie rano w sobotę, jechałam do oddalonego o około 50 km miejsca zawodów (Puck, Mechelinki, Krokowa, Hel, Jastarnia, Władysławowo i Leśniewo), aby na koniec za swoja wytrwałość i determinację otrzymać ... proporczyk LKS Puck i dwa święte obrazki.

Rywalizacja w biegu głównym odbywała się na dystansie 6.200 m, między Leśniewem a Piaśnicą. Ceremonia zakończenia GP obejmowała dekorację zawodników ... w 81 kategoriach! Od trzyletniego Tadzia w kategorii krasnali do kategorii weteranów z panem Florkiem (1940) na czele.

Podczas całej imprezy końcowej towarzyszyła mi i dokumentowała moje zmagania moja kochana Rodzinka, a w biegu wzięły udział razem ze mną Dorotka i Monika, które kilka miesięcy temu zaraziłam wirusem biegania :)

Po dekoracji wszyscy udali się pod Pomnik Ofiar Piaśnicy. Hitlerowcy rozstrzelali w piaśnickich lasach około 12 tysięcy osób. Masowe egzekucje rozpoczęły się pod koniec października 1939 i trwały do kwietnia 1940 roku. Był to wzruszający, patriotyczny akcent oddania czci ofiarom w rocznicę tragicznych wydarzeń.

Podsumowując – każdy z siedmiu biegów miał swój klimat, odbywał się w sympatycznej atmosferze, miejsca zawodów i trasy znajdowały się w malowniczych miejscowościach, poznałam sporo ciekawych osób, ale ... co ja teraz zrobię z proporczykiem? :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz