sobota, 31 grudnia 2011

See you next year!

Dwa tygodnie temu ...

...17 grudnia, odbył się pierwszy z serii trzech biegów Grand Prix Sopotu w biegach przełajowych po plaży. Obowiązywały dwa dystanse - kobiety i osoby po 60 roku życia 4 km oraz mężczyźni 8 km. Ciężko było z kilku powodów: aura średnio dopisała, mżyło i przy dodatniej temperaturze cały dystans trzeba było pokonać biegnąc po miękkim piachu, ponadto odczuwam spadek formy, gdyż ostatnio mało trenuję z powodu braku czasu oraz krótkich dni, a do tego jeszcze różne inne wydarzenia ostatnich dni zgasiły we mnie nieco ducha walki. Jednak tak jak się umówiłyśmy z Dorotką, tak też pojawiłyśmy się na plaży w Sopocie. Muszę tutaj wyrazić swój podziw dla Dorotki, która zajęła trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej! Treningi po lesie i motywacja osób trzecich przyniosły rezultaty! :)
Oto kilka zdjęć z biegu. Więcej na stronie MOSiRu Sopot oraz na sport.trojmiasto.pl

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołajki

W niedzielę, 4 grudnia, odbył się w Toruniu IX Półmaraton Mikołajów. Pakiet startowy zawierał m.in. czapkę św. Mikołaja, szalik i czerwony T-shirt z nadrukowanym już numerem startowym. Medalem był dzwonek :) Głównym celem imprezy jest zbieranie podarków i pieniędzy dla potrzebujących dzieci z toruńskich domów dziecka oraz rodzin patologicznych. Opłata startowa wynosiła od 65 zł dla tych, którzy zapisali się odpowiednio wcześniej, do 95 zł, a w ostatnich kilku dniach przed biegiem nawet 120 zł. W biegu wzięło udział ponad 1700 biegaczy.
Nie biegłam, ale biegł Stasiu. Jako, że dzis są Mikołajki, nie mogłam sobie odmówić zamieszczenia kilku zdjęć :)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

I love TKMaxx

W Stanach TJMaxx, w UK TKMaxx i u nas też. Od września w Gdańsku. Uwielbiam ten sklep! Udało mi się ostatnio kupić (lub potocznie mówiąc "wyczochrać", bo tam nie robi się normalnie zakupów :) dwie termo bluzy NewBalance za jedyne 25 i 26 zł/szt. Posiadają funkcję tzw dryfit, która kontroluje przepust wilgoci na zewnątrz. Mają wesołe kolory, a jedna ma super praktyczną kieszonkę z saszetką na drobne przedmioty jak np klucz czy 2 zł na wodę mineralną :)

niedziela, 27 listopada 2011

a kiedy już spadnie śnieg ...

Choć jesień w tym roku jest piękna, złota, ciepła, to zima na pewno i tak niedługo do nas przyjdzie i zaczną się treningi po śniegu i przy niskich temperaturach. Zastanawiam się jak przeżyję ten zimowy sezon. W zeszłym roku sumiennie przygotowywałam się do pierwszego półmaratonu w życiu od grudnia do kwietnia. Miałam ciągle zachrypnięte gardło, kaszlałam, ale przerzuciłam się na trening na bieżni na siłowni dopiero gdy straciłam głos na skutek zapalenia krtani. Nie wyobrażam sobie, żeby i w tym roku pokonywać kilkunastokilometrowe dystanse biegając jak chomik na bieżni. Butów na zimę nie zmieniam, będę biegała w tych samych co przez ostatni rok. Po suchym. Poza tym mam wszystko co trzeba: termobieliznę, ocieplane getry, kurtkę wiatroszczelną, opaskę, czapkę i rękawiczki. Stasiu mówi, że mam brać cholinex :)
A jak się odżywiać?
Miód, czosnek, zielona herbata, cytrusy. Nic skomplikowanego :)
jak-si-ubra-na-trening-zim-
jesienno-zimowe-bieganie-co-je-eby-nie-chorowa

sobota, 19 listopada 2011

Spotkania

Dziś planowałam przebiec 5-7 km. Dopiero po 6 km poczułam, że rozluźniają mi się mięśnie dolnych partii nóg i zaczęło mi się lekko biec. Zrobiłam zatem dziś dyszkę, czego nie widać na SportsTrakerze, ale to dlatego, że nie liczę rozgrzewki/dobiegu do parku.


Zanim poszłam biegać wpadł Stasiu podrzucając w biegu (dosłownie!) wydrukowane wyniki Biegu Sambora, ulotkę informacyjną o Biegu Kazimierza Modzelewskiego 8 stycznia 2012 i darmową osiedlową gazetę. Stasiu przeanalizował wyniki i stwierdził, że gdybym była kategorię wyżej to zajęłabym trzecie miejsce. Stwierdzam, że jeśli dobrze się rozbiegam to za trzy lata, kiedy to wejdę faktycznie w następną kategorię wiekową, będę miała lepsze statystyki. Mam to szczęście, że wciąż biega mało kobiet.

Biegnąc dziś mijałam wielu spacerowiczów, zaledwie kilku biegaczy i sporo rowerzystów. Na deptaku w okolicach Brzeźna zaczepił mnie jeden z nich. "Miłego dnia!" - krzyknął. Usłyszawszy pozdrowienie wyjęłam jedną słuchawkę z ucha, uśmiechnęłam się i  podziękowałam.
- Na rowerku też Pani jeździ?
- Raczej biegam
- To moglibyśmy się umówić i kiedyś razem pobiegać
- Biegam razem z mężem
- Ach, przepraszam bardzo! Naprawdę bardzo przepraszam!
I odjechał. Potem jeszcze raz minęliśmy się wymieniając uśmiechy.

Pobiegłam dalej w stronę mola w Brzeźnie. Z daleka zauważyłam, że na środku deptaka stoi wózek dla niepełnosprawnych. Zbliżając się rozpoznałam  Zbigniewa Stefaniaka, który o kulach pokonuje długodystansowe biegi. Gdy go mijałam krzyknął do mnie:
- Super! Ja też biegam!
- Wiem, widziałam i podziwiam!
Pierwszy raz widziałam Zbigniewa w Pucku na półmaratonie. Jest w moim wieku. Wystartował o wiele wcześniej, aby być na mecie z czasem 4:17:05. Na wózku przyjechał też, aby wziąć udział w Gdańsk biega. Widziałam jak schodził z wózka i brnął o kulach przez piasek na plaży.



Po biegu został zaproszony na scenę i w kilku zdaniach opowiedział o swojej pasji do pokonywania słabości. Wszyscy z podziwem patrzyli na Zbigniewa. Dziś siedział na wózku trzymając w ręce wysoką puszkę. Uświadomiłam sobie dopiero po chwili, że siedział tam i prosił przechodniów o pieniądze. Zrobiło mi się przykro i bardzo smutno. Dziś na pewno nikt nie patrzył na niego tak jak wtedy, gdy był na scenie.

sobota, 12 listopada 2011

Bieg Sambora w Tczewie

O biegu dowiedziałam się wczoraj od Stasia. On jest tam stałym bywalcem i już wiem dlaczego. Bieg Sambora jest słabo spopularyzowany, a bardzo atrakcyjny pod względem nagród pieniężnych i rzeczowych. Spotkać można było tych samych biegaczy, którzy wczoraj zajęli wysokie pozycje w Biegu Niepodległości. Wioletta Kryza - w klasyfikacji ogólnej wczoraj pierwsza kobieta, a dziś trzecia. Łukasz Gurfinkiel wczoraj trzeci na mecie za Marcinem Chabowskim i Radkem Dudyczem, a dziś pierwszy w swojej kategorii wiekowej.
Obsada była międzynarodowa. W biegu udział wzięli biegacze z Białorusi, Ukrainy, Węgier oraz z Kenii. Pierwsze 6 miejsc zdobyli zagraniczni biegacze i dopiero 7. miejsce należało do Polaka, Daniela Chuchały z Redy, który z kolei we wczorajszym biegu zdobył czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej.


finiszuję
Stasiu Niwiński, najstarszy uczestnik biegu oraz trzeci w swojej kategorii wiekowej



 Po biegu strażacy serwowali grochówkę (dla mnie zabrakło :) oraz herbatkę. Było zimno, więc wypiłam trzy zagryzając cynamonowymi spiralkami własnego wyrobu :)

piątek, 11 listopada 2011

00:49:40

Dzisiaj zrobiłam swoja życiówkę na 10 km. Miałam cichą nadzieje, że może uda mi się z czwórka z przodu. I udało się! Jestem bardzo zadowolona :) Ostatnio trenowałam niezbyt systematycznie przez ciągnące się za mną przez ponad 6 tygodni zapalenie ścięgna. Jednak na samym biegu bardzo starałam się zgubić minutkę z tej samej trasy na Biegu Świętojańskim (00:50:57)
Bieg ukończyło 1855 osób.
Po wyrazie twarzy widać, że to 49 minuta biegu :) fot. GOSiR Gdynia
Jest komplecik!
Pogoda była cudowna. Biegło mi się bardzo dobrze. Na mecie charczałam i przez chwilę poczułam mdłości. Wiem, że dałam z siebie tyle, ile mogłam dzisiaj z siebie dać. Szczęśliwa kładę się spać :)
Zdjęcie zrobione o zmierzchu i telefonem, ale widać ile jest w nas szczęścia :) 
więcej o biegu

czwartek, 10 listopada 2011

757

Pakiet startowy odebrany. Skromnie, ale czego spodziewać się za dychę? :)

GOŚĆ

Myślałam, że kolejnym postem będzie opis jutrzejszego Biegu Niepodległości. Jednak muszę na gorąco, tu i teraz, opisać wizytę, która właśnie się zakończyła, więc siadam i piszę! :)
Zacznę od początku pewnej znajomości. Odkąd zaczęłam brać udział w zorganizowanych biegach spotykam osobiście i widuje na listach startowych tych samych ludzi, z niektórymi pozdrawiamy się przed i gratulujemy po zawodach, a z niektórymi nawet, można powiedzieć, że się zaprzyjaźniłam. Do takich osób należy Stasiu Niwiński, którego widywałam na wcześniejszych biegach, ale poznaliśmy się na tegorocznym półmaratonie Gochów w Bytowie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo cały czas poszerza się moje grono znajomych biegaczy, jednak jestem dumna z tej znajomości dlatego, że Stasiu jest ogólnie znaną osobowością wśród trójmiejskich biegaczy :) Urodził się w 1934 roku, jest emerytowanym nauczycielem wychowania fizycznego, ma na swoim koncie liczne sukcesy sportowe w biegach przez plotki i pomimo swojego zasłużonego już wieku cały czas pozostaje aktywny sportowo. Znajomość ze Stasiem uświadamia mi jak cudownym sposobem na życie, zdrowie i młodość ducha jest bieganie.
Jak już wspomniałam, Stasia poznałam w Bytowie 4 czerwca. Zaczęliśmy rozmawiać na trasie i biegliśmy około 5 km w trójkę (ja, Stasiu i Zosia) tempem konwersacyjnym w trzydziestostopniowym upale. Potem rozmawialiśmy na mecie, gratulowałam nagrody za zajęcie drugiego miejsca w kategorii M 70+.



Następne nasze spotkanie miało miejsce po biegu św. Dominika, 6 sierpnia. To spotkanie nie było bez znaczenia, gdyż przeszliśmy ze Stasiem na “ty”. Symbolicznie przełamaliśmy się bananem i upamiętniliśmy tą chwilę na zdjęciu :) Po biegu podwieźliśmy Stasia do domu, który jak się okazało, mieszka niedaleko nas. 


Już wtedy umawialiśmy się na kolejny bieg, czyli na półmaraton Lechitów w Gnieźnie, 17 września. I tak tez się stało. Przed startem, przy katedrze gnieźnieńskiej, zauważyłam Stasia w aucie razem z żoną i znajomymi. Przywitaliśmy się i razem pojechaliśmy podstawionym autokarem na start do Ostrowa Lednickiego. Tam - wspólna rozgrzewka i pogawędki, bo Stasiu to gaduła jest :) 77-letni zawodnik na metę przybył 7 minut po mnie. 
 
Pewnego wrześniowego wieczoru spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Wróciłam wtedy później do domu, zmęczona po pracy i aerobiku. Niespodziewanie czekał na mnie mąż, który wcześniej wrócił z wyjazdu służbowego. Jednak to nie tą niespodziankę mam na myśli :) Wojtek wręczył mi świstek papieru, który zastał wciśnięty w drzwi wejściowe do naszego mieszkania. To Stasiu odnalazł mój adres i zawiadamiał mnie o spotkaniu w Klubie Weteranów, a właściwie o urodzinowym poczęstunku pana Mariana Parusińskiego, również zasłużonego gdańskiego biegacza, który kończył 89 lat. Wzruszyła mnie ta wiadomość napisana drżącą ręką starszego pana. Pomyślałam wtedy, że choćby dla opisania takich uroczych gestów warto założyć bloga i je opisać.
Ostatnio widziałam się ze Stasiem na Biegu Politechniki Gdańskiej 28 października, gdzie uścisnęliśmy się serdecznie i gdzie wszystkim moim znajomym przedstawił się jako ten, którego Kasia jest fanką, po czym dodał, że on też jest moim fanem :) Zdjęcie z tego wieczoru zamieściłam w poście pt Weekend na Medal. Stasiu stwierdził: “za rok Parusiński będzie kończył 90 lat to też będzie okazja się spotkać, a za trzy lata ja 80, więc nic straconego”. 
 
Dziś wieczorem niespodziewanie zadzwonił domofon. Zignorowałam go, ale dzwonił uparcie, więc zapytałam kto tam, a z drugiej strony odezwał się ... Staszek :) Umówiliśmy się na jutrzejszy bieg. Pojedziemy razem autem. Dostałam pęczek rzodkiewek, "zamiast kwiatów" :)

o Stasiu - Historie najstarszych biegaczy z Trójmiasta 

wtorek, 8 listopada 2011

Happy Work Out

Cudnie się dziś biegło. Z Dorcią przebiegłyśmy 9200 m deptakiem wzdłuż morza. Wieczorny spokój i jesienne, nadmorskie powietrze pachnące suchymi liśćmi. Mijało nas sporo biegaczy. Założę się, że wszyscy trenują przed piątkowym Biegiem Niepodległości w Gdyni, na którego liście startowej są 2143 osoby! Dzisiejszy bieg zakończyłyśmy w dobrym stylu rozciągając się na pilates'ach u Karoliny. Chodzę do niej na zajęcia regularnie od półtora roku i uważam, że jest jedną z lepszych instruktorek. Jutro też będę u niej na pump for ladies, a potem jeszcze mocny brzuch. A co!? :)

We had a wonderful run today. With Dorcia we have run 9200 m along the sea promenade. It was a lovely calm, autumn evening with the air fragrant by dry leaves. We passed by a lot of runners. I bet that all of them train before Friday's Independence Race in Gdynia. There are 2143 people signed up for this race! Today's workout we finished in a proper style, stretching our muscles at pilates class with Karolina. I go to her classes regularly since one year and a half and I think she is one of the best fitness instructors in Gdansk area. Tomorrow I'll go for Pump for ladies and then to a Strong belly class led by her as well :)

poniedziałek, 7 listopada 2011

1. Rocznica/1st Anniversary

Rok temu pobiegłam po raz pierwszy.  Z Zosią. Wczoraj biegło ze mną o wiele więcej znajomych, a nawet rodzinka. Dopisała pogoda, humor i frekwencja. W zeszłym roku pobiegło ponad 900 osób, a wczoraj ponad 2300! Super impreza z udziałem elity polskich sportowców i losowaniem super nagród: 2 skutery, 4 laptopy,  5 podwójnych zaproszeń na 24godzinny rejs promem morskim na trasie Gdynia–Karlskrona, 6 karnetów zakupowych po 1000 zł do sieci INTERSPORT, 8 karnetów na 10 wejść do Loopy’s World oraz Vouchery do Calypso Fitness Club w Gdańsku. Jarek wylosował notebook'a! :)



Brzeźno
there were some lucky people
cooling down




sobota, 5 listopada 2011

Bacheha-Ye aseman

Dzieci niebios.  Scenariusz i reżyseria Majid Majidi
Filmweb. pl : „Film opowiada o perypetiach dwojga rodzeństwa. Ali i Zahra pochodzą z biednej rodziny. Pewnego dnia chłopak gubi buty swojej siostry. Dzieci wiedzą, że ich rodziców nie stać na nową parę, więc nie przyznają się do zguby. Postanawiają oboje chodzić  w tym samych butach. Zahra chodzi do szkoły na pierwszą zmianę, potem buty ubiera jej brat. Tymczasem Zahra dostrzega swoje buty na nogach koleżanki. Postanawia razem z bratem odebrać swoją własność. Jednak gdy widzi, że dziewczyna ma niewidomego ojca, rezygnuje. Pozostaje problem: jak zdobyć upragnione buty?

Prosta, piękna historia. Nie o bieganiu. Jednak bieganie umożliwia dwójce irańskich dzieciaków spełnienie marzeń. Film absolutnie trzeba obejrzeć!

Children of Heaven by Majid Majidi (scriptwriter and director)
The film is about two siblings, Ali and Zahra who come from a poor family. One day the boy loses his sister's shoes. Children know that their parents can not afford a new pair so they do not tell them about the loss. Both agree to use the same shoes. Zahra goes to school in a morning, then her brother wears shoes. Meanwhile, Zahra sees her shoes on a girlfriend’s feet. Together with Ali she decides to get them back but when they see that she has a blind father, they resign. The problem remains: how to get shoes which they need so badly? "

Simple, beautiful story. Not about running. But running can make Iranian kids dream come true. If you still haven't seen it, do it now!


niedziela, 30 października 2011

Weekend na Medal

Weekend zaczął i skończył się sportowo. W piątek z kilkorgiem znajomych przebiegłam się po kampusie Politechniki Gdańskiej. Start planowany był na 17:00, ale rozpoczął się pół godziny później. No bo to w końcu bieg studencki, więc luuuuz ... :) Trasa (5 km) biegła między budynkami uczelni. Masa zakrętów, nawierzchnia od betonu, poprzez wykopy i jumby przypominała raczej nocny bieg przełajowy. Kameralny bieg bez opłaty startowej, do tego pomiar czasu, medal, woda i dobre towarzystwo. Czyż to nie sympatyczny początek weekendu?
To już prawie stała ekipa z trójmiejskich biegów (Zosia, Dorcia, Kuba...)

"bo Kasia jest moją fanką, a ja jestem jej fanem" - tak Stasiu (czerwony T-shirt) przedstawił siebie (i mnie) moim i swoim znajomym.

Weekend zakończyłam treningiem w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. 6.39km w 38:34. Pogoda była wymarzona! Muszę trzymać spokojne tempo, bo wciąż czuję ścięgno w prawej nodze. To mój pierwszy workout zarejestrowany w SportsTrackerze. Aplikacja jest niesamowita. Można załadować zdjęcia zrobione na trasie, które pojawią się w konkretnym miejscu na zdjęciu satelitarnym przebytej trasy!


My weekend began and ended very sporty. On Friday, with several friends, I ran around the campus of the Technological University of Gdansk. The sttart was planned for 5pm, but it all started half an hour later. Well, well ... at the end of the day it was students' race, so just relax ... :) The route (5 km) was between the buildings of the university. Running through so many obsticles, taking sharp courves it rather felt like a night cross-country race. There was no fee for the race but chip timing, a medal, water and good company. Isn't it a nice start to the weekend?

I finished the weekend with a training in the Tricity Landscape Park. 6.39km in 38:34. The weather was perfect! I had to keep calm pace because I still feel a pain in my right leg tendon. This was my first recorded workout in the SportsTracker. The application is amazing. You can upload photos taken on the route, and they will appear on your training route exactly where you took them!