niedziela, 2 grudnia 2012

Półmaraton Św. Mikołajów

Całodzienna wyprawa do Torunia w ramach wsparcia dwóch półmaratońskich debiutantów z moje grupy biegowej. Sama nie biegam, ale fotografuję i motywuję.
Grupa działa od 1 czerwca i z ogromną satysfakcją mogę stwierdzić, że zaraziłam bieganiem już spore grono ludzi.
Ponad 10 osób regularnie bierze udział w biegach ParkRun w każdą sobotę rano, co kilka miesięcy temu wydawało się im być nie do zrealizowania. Sprawdzają się na coraz dłuższych dystansach, planują kolejne wyjazdy i zagraniczne imprezy biegowe. Dziś na mecie usłyszałam od jednego z nich: "gdyby nie Kasia to mnie by tu nie było". Dla takich słów warto robić coś dla innych!


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Maraton Olimpijski Mężczyzn 12.08.2012

Tradycyjnie bieg maratoński mężczyzn kończy każde igrzyska. Najbardziej ze wszystkich reprezentantów Polski, oprócz oczywiście tak jak wielkiego tak i skromnego złotego medalisty w pchnięciu kulą Tomka Majewskiego,  jestem dumna z naszego maratończyka, Henryka Szosta. Henio wrócił bez medalu, ale zajął za to 9 miejsce na mecie jako pierwszy Europejczyk! Razem z Heniem startować miał nasz lokalny biegacz, Marcin Chabowski z Floty Gdynia, ale ze względu na kontuzję rzepki honorowo zrezygnował.

Wyniki:
1. Stephen Kiprotich (Uganda)          2:08.01
2. Abel Kirui (Kenia)           2:08.27
3. Wilson Kipsang Kiprotich (Kenia)  2:09.37
4. Mebrahtom Keflezighi (USA)  2:11.06
5. Marilson Dos Santos (Brazylia)      2:11.10
6. Kentaro Nakamoto (Japonia)  2:11.16
7. Cuthbert Nyasango (Zimbabwe)    2:12.08
8. Paulo Roberto Paula (Brazylia)      2:12.17
9. Henryk Szost                           2:12.28  (rekord Polski należący do Henryka to 2:07:39)

Artykuły 
rmf24
trojmiasto.pl
Wywiad z Heniem na YouTube 

Na koniec interesujące olimpijskie statystyki wg trojmiasto.pl:

Henryk Szost osiągnął najlepszy wynik z reprezentantów Polski w ostatnim dniu igrzysk olimpijskich. 30-letni maratończyk zajął dziewiąte miejsce i okazał się najlepszym z Europejczyków w tej konkurencji. Polscy sportowcy zdobyli w Londynie 2 złote, 2 srebrne i 6 brązowych medali, zajmując w klasyfikacji 30. miejsce wspólnie z Azerbejdżanem. Biało-czerwoni rywalizację ukończyli z 10 kruszcami, czyli z identycznym dorobkiem, jaki mieli w 2004 i 2008 roku. Natomiast tak mało tytułów mistrzowskich po raz ostatni mieliśmy w 1988 roku.
 

niedziela, 5 sierpnia 2012

Maraton Olimpijski Kobiet

Dziś odbył się maraton na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Padł nowy rekord ustanowiony przez zwyciężczynię z Etiopii, Tiki Gelana 2:23:07, która złamała rekord ustanowiony w 2000 roku w Sydney przez Japonkę Naoko Takahashi, 2:23:14.


Polskę reprezentowała Karolina Jarzyńska. Oglądałam transmisję w TV trzymając kciuki również za Rosjankę, która bardzo dzielnie dotrzymywała kroku czarnoskórym rywalkom i ostatecznie zajęła trzecie miejsce. Bieg rozpoczął się w strugach deszczu. Realizator świetnie pokazywał przebieg wyścigu. Delektowałam się ujęciami w zwolnionym tempie dziewczyn biegnących po kałużach, chwytających bidony na punktach odżywczych i podających je jedna drugiej. Obserwowałam ich technikę biegania, ruchy ramion i sposób stawiania stóp. Nasza Karolina przybiegła na metę z czasem o sześć minut i dziesięć sekund gorszym od zwyciężczyni, czyli nieźle (2:30:57). Więcej o biegu można poczytać w tutaj lub tutaj.

Rezultaty pierwszej dwudziestki:

1 Tiki Gelana ETH 2:23:07
2 Priscah Jeptoo KEN 2:23:12
3 Tatyana Petrova Arkhipova RUS 2:23:29
4 Mary Jepkosgei Keitany KEN 2:23:56
5 Tetyana Gamera-Shmyrko UKR 2:24:32
6 Xiaolin Zhu CHN 2:24:48
7 Jessica Augusto POR 2:25:11
8 Valeria Straneo ITA 2:25:27
9 Albina Mayorova RUS 2:25:38
10 Shalane Flanagan USA 2:25:51
11 Kara Goucher USA 2:26:07
12 Helalia Johannes NAM 2:26:09
13 Marisa Barros POR 2:26:13
14 Irina Mikitenko GER 2:26:44
15 Kimberley Smith NZL 2:26:59
16 Ryoko Kizaki JPN 2:27:16
17 Lisa Jane Weightman AUS 2:27:32
18 Isabellah Andersson SWE 2:27:36
19 Yoshimi Ozaki JPN 2:27:43
20 Edna Ngeringwony Kiplagat KEN 2:27:52

36 Karolina Jarzyńska POL 2:30:57

czwartek, 19 lipca 2012

Summer's crap. So what?

Dziś biegałam w deszczu. No i co, jak ciągle pada?
W najbliższym czasie zacznę nadrabiać zaległości w postach, bo trochę się działo i tematów się nazbierało. A na razie soczyste zdjęcie z dzisiejszej trasy. Mniammm...


niedziela, 8 lipca 2012

Nocny Bieg Świętojański

Warunki, w jakich miałby odbyć się bieg były do końca nieokreślone. Około dwóch godzin przed startem zaczął padać rzęsty deszcz. Po prostu lało jak z cebra. Deszcz ustał, ale podmyty Bulwar, kałuże i parna, wilgotna pogoda pozostały.

W namiocie, w którym wydawano pakiety startowe wiły się kolejki biegaczy. Ponad 2500 zapisanych uczestników. Podział numerów na stanowiska odbioru był nierówny. Początkowe numery podzielono co 300. Do stanowiska wydającego numery startowe od 1900  wzwyż prowadziła jedna kolejka. W efekcie ludzie nie zdążyli odebrać pakietów i biegli niesklasyfikowani. Fora internetowe grzmią.

Bieganie w wysokich temperaturach i wilgoci nie przychodzi mi z łatwością. Bieg ukończyłam razem z Dorotą z wynikiem 00:55:25. Biegłyśmy razem całą trasę i po biegu obie zgodnie stwierdziłyśmy, że nie było łatwo, ale atmosfera na mieście była przednia i ogólnie zaliczamy VIII Bieg Świętojański do biegów udanych.

iście wieczorny bieg
biegło nas o wiele więcej, ale liczba sklasyfikowanych uczestników zatrzymała się na 1960 osobach
dziewczynki gotowe do akcji
po akcji w super-dizajnerskich koszulkach


niedziela, 24 czerwca 2012

W Rudawie pod górę

Czas najwyższy wspomnieć kilka słów o półmaratonie w Rudawie, który odbył się 10 czerwca, bo za pasem już kolejny bieg - Świętojański, 7 lipca.
Impreza ogólnie dobrze zorganizowana. Zaskoczeniem były chipy do pomiaru czasu wklejone pod spodem numerów startowych. Tego jeszcze nie widziałam. Bardzo praktyczna sprawa. Nie zaszkodziły im nawet strumienie wody z wężów strażackich.
Bieg zaliczam do jednych z trudniejszych pod względem trasy. Nie trenowałam oszczędzając więzadło, które nadwyrężyłam sobie na Papierniku 4 tygodnie wcześniej. Wahałam się czy w ogóle biec. Zakupiłam opaskę uciskową i wystartowałam. Dwa pierwsze podbiegi pokonałam z umiarkowana zadyszką, ale kolejne przychodziły mi z coraz większą trudnością. Odłączyłam się od Doroty, która dzielnie parła na przód mając w nogach wiele leśnych treningów, gdzie trasy są zróżnicowane i jakby nie było budują siłę. Nie chcąc forsować zdrowia podchodziłam, (tak, niestety tak!) pod kolejne wzniesienia i w rezultacie dotarłam na metę z najgorszym jak do tej pory czasem półmaratonu, 2:18:28.
Dorota, która po raz pierwszy wystartowała na dystansie 21.097 km, zaliczyła bieg w czasie 2:07:14. W klasyfikacji nauczycieli zajęła 21 pozycję na 26 zgłoszonych.
Na mecie czekali na nas nasi kibice i fotografowie, czyli Brydzia, Lidzia i Michał.
Po posiłku (grochówa + piwo) udaliśmy się z powrotem do Krakowa, a potem na północ!

To mamy ten chip czy nie mamy?
trasa biegu

do mety 500 m

Nie mogę oprzeć się dodaniu kliku zdjęć z czarującego Tyńca, w którym absolutnie się zakochałam. Oddalona od centrum Krakowa o zaledwie 12 km dzielnica miasta w niczym nie przypomina części tak wielkiej aglomeracji, jaką jest Kraków.


w sklepie u Benedyktynów ... mniam ...


niedziela, 3 czerwca 2012

Wielki Przejazd Rowerowy

W związku z przerwą w treningach ze względu na nadwyrężone więzadło oraz nieodpartym pragnieniem jakiejkolwiek aktywności fizycznej na świeżym powietrzu pokonałam dziś blisko 30 km na rowerze.
Drugi rok z rzędu, w tym samym składzie, wzięliśmy udział w Wielkim Przejeździe Rowerowym z Gdańska do Sopotu. Przejazd składał się z dwóch grup - peletonu południowego ruszającego z Gdańska oraz peletonu północnego ruszającego z Wejherowa, przez Redę, Rumię i Gdynię. Obie grupy spotkały się w Łazienkach Północnych w Sopocie.

Ta niebieska flaga to ja!
 źródło zdjęć powyżej

"Celem Wielkiego Przejazdu Rowerowego jest przede wszystkim celebracja wolności poruszania się, jaką daje rower! Chcemy także zachęcić więcej osób do korzystania na co dzień z tego wygodnego środka komunikacji. Twój udział w przejeździe to wyraz poparcia dla idei zrównoważonego transportu w mieście, uspokojenia (ograniczenia) ruchu samochodowego, budowy dróg rowerowych, poprawy bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów, poprawy i rozwoju transportu publicznego."
źródło

Wyjątkową atrakcją tegorocznego przejazdu była możliwość zobaczenia nadjeżdżającej z przeciwka "rzeki" rowerzystów z Wejherowa i okolic. Mijaliśmy się na Al. Niepodległości w Sopocie jadąc na dwóch przeciwnych pasach jezdni, machając sobie na wzajem :)
Przed biegiem można było wypełnić ankietę oceniającą gdańską infrastrukturę rowerową, natomiast po biegu zrelaksować się na trawniku w sopockich Łazienkach.
Przed startem. Gadżet musi być!


Z tylu serwis rowerowy za free!

Stonoga - zwycięzca konkursu za najlepsze przebranie. Zgarnął ... rower :)
W Gdańsku również trwają obchody 60 rocznicy koronacji królowej Anglii, Elżbiety II :) Świetny pomysł!
W momencie, kiedy wszyscy uczestnicy dojechali do celu, jednocześnie podnieśliśmy swoje rumaki do góry :)

niedziela, 27 maja 2012

Na Początek Dnia (Matki) - VII Rodzinny Bieg Gdańszczan

Wczoraj, w Dzień Matki, na dobry początek dnia, przebiegliśmy się w czwórkę dookoła starówki. Dwoje z nas pierwszy raz wzięło udział w zorganizowanym biegu i zgodzę się tu z komentarzem jednej z moich koleżanek, bo chyba faktycznie zarażam :)



więcej o biegu

Po Biegu odbyło się losowanie nagród. Niestety nie tylko my zaobserwowaliśmy tendencyjne wyciąganie losów przez "sierotkę" Elę. Zaskakujący był fakt, że najwięcej szczęścia mieli uczniowie gimnazjum nr 11, którego to uczennicą okazała się być również i Ela :) Ale co tam, liczy się piękny początek dnia, towarzystwo i urocza sceneria gdańskiej starówki, oraz inne imprezy sportowe, które odbywały się w tym czasie na Motławie.


Mieliśmy okazję obserwować zawody smoczych łodzi oraz otwarcie sezonu żeglarskiego. Przywitaliśmy na jachcie znajomego, wypiliśmy chłodne piwko siedząc w ogródku jednej z restauracji nad Motławą i cieszyliśmy się chwilą.
I Gdańsk!


więcej o imprezie

Ambasadorem Gdańskiego Klubu Żeglarskiego (GKŻ) jest Mateusz Kusznierewicz, który w ramach swojej Akademii Kusznierewicza aktualnie oferuje dzieciom i młodzieży bezpłatne jednodniowe zajęcia sportowo-żeglarskie pod hasłem "Na fali z Kusznierewiczem". Super inicjatywa. Wszak sport tak pięknie edukuje!
więcej tutaj


środa, 23 maja 2012

Pech

III Kwidzyński Bieg Papiernika. To jest bieg! W zeszłym roku byłam na ślubie i niestety nie mogłam biec. Tym bardziej w tym roku z niecierpliwością wyczekiwałam  tego biegu.
Świetna organizacja, darmowe uczestnictwo, ciekawa trasa, żarliwy doping, ponad 140 rozlosowanych nagród rzeczowych, masa znajomych, piękna pogoda ...

Wiedziałam, że trasa jest raczej płaska i miałam cichą nadzieję złamać 50 minut wspierając się przy tym na wzajem z Dorotą, której dotychczasowa życiówka na 10 km to 52+. Niestety, i bluzgać mi się tu chce, przed 5 km poczułam coraz silniejszy ból w okolicy lewego kolana, zaczęłam zwalniać, a potem iść. Próbowałam nieśmiało podbiegać, ale po 5-6 kroku ból powracał i w efekcie na metę dotarłam z niechlubnym czasem 01:06:22. Byłam niepocieszona, ale obserwuję u siebie coraz bardziej dojrzałe i pokorne podejście do tego typu nieprzewidzianych sytuacji i to mi się podoba! A ból to niestety nadwyrężone więzadło poboczne i na razie zero treningów :(

Biegam, bo ...
Trasa wiodła przez zakład produkcyjny
Aby do mety ... (z bolącym więzadłem)
Chip na pamiątkę :)


Bieg ukończyło 968 osób. Dotychczasowego, dwukrotnego zwycięzcę Biegu Papiernika, Radka Dudycza wyprzedził ... gość z Kenii. Surprised? Not at all!


Wyniki III Biegu Papiernika

1 JOHN KIBICHIY 00:30:34
2 RADOSŁAW DUDYCZ 00:30:54
3 PAWEŁ OCHAL 00:31:17

1 OLGA OCHAL 00:34:46
2 WIOLETTA KRYZA 00:35:38
3 ARLETA MELOCH 00:36:36

piątek, 18 maja 2012

Pogoda dla Biegaczy

W minioną sobotę, 12 maja, zaliczyłam szóstą w mojej niedługiej karierze biegaczki połówkę. W przeciwieństwie do toruńskiej masakry tropików pogoda była wymarzona. +10 st C, świeże powietrze po całonocnym deszczu i tylko do silnego wiatru wiejącego w twarz mogłabym mieć zastrzeżenia.
Start V Biegu Piastowskiego miał miejsce pod Mysią Wieżą w Kruszwicy. Sceneria piękna, zieleń, Gopło...

Robiąc to zdjęcie nieświadomie weszłam w kadr operatorowi kamery TVP Bydgoszcz
 video

Biegłam sobie spokojnie, robiąc po drodze zdjęcia telefonem.
 Kiedyś jednak muszę się sprężyć i złamać w końcu te dwie godziny :)
chapeau bas!
 Meta znajdowała się po raz pierwszy stadionie im. Inowrocławskich Olimpijczyków, który niedawno został oddany do użytku po gruntownym remoncie.
02:02:26
Logistycznie do tej pory nie byłam tak ustawiona. Baza 200 metrów od stadionu.Gocha, dziękuję!


Pierwsze miejsca należały oczywiście do Kenijczyków.

Klasyfikacja Open Mężczyzn
1. Martin Muia Mukule
2.Allan Masai Ndiwa (1:06:06)
3. Boniface Wambua Nduva (1:06:08)

Pierwszym polskim zawodnikiem na mecie był Damian Kabat z Zawiszy Bydgoszcz (1:09:16) miejsce 6.

Klasyfikacja Open Kobiet
1. Chebet Chemaimak (1:16:35)
2. Gladys Jerotich Cheboi (1:16:35)
3. Olga Kalendarova-Ochal (1:17:13).

Nagrody w poszczególnych kategoriach wiekowych wręczali polscy medaliści olimpijscy Małgorzata Sobańska (biegła ze mną w Gnieźnie 17.09.2011) oraz Tomasz Kucharski
 


poniedziałek, 30 kwietnia 2012

"RUNToRUŃ Zwiedzaj ze zdrowiem", czyli toruńskie piekło

Ukończyłam ten bieg. To się liczy. Udało mi się nie zwymiotować, nie zemdleć, nie dostać udaru i nie przejść na drugą stronę mocy (lub niemocy). Jednak nie udało mi się pokonać całej trasy biegiem.

W Toruniu wiosna zawitała już na dobre, jest zielono i przekwitają tulipany, a w Gdańsku szaro, łyso i słońca jak na lekarstwo.

Wczoraj różnica temperatur w Trójmieście i w Toruniu wahała się do 15 st C. Na trasie było grubo ponad 30 st C. Ale czy ja chcę słońca w dniu biegu? I to takiej dawki?

Już podczas rozgrzewki powróciły do mnie wspomnienia z zeszłorocznego półmaratonu w Bytowie, kiedy to w strugach potu pokonywałyśmy z Zosią kaszubskie pagórki i pozostałyśmy przy życiu tylko dzięki życzliwym działkowcom i dzielnym strażakom polewającym nas strumieniami zimnej wody. 

Rozgrzewka przy CH Plaza w Toruniu
Do trzeciego kilometra miałam dobry czas, 5.07-5.10 na km, ale potem zaczęłam obserwować dziwne reakcje mojego organizmu, typu pulsowanie wszystkiego co mam w głowie, a szczególnie ucha środkowego. Odczuwałam zmienne uderzenia ciepła i zimna na całym ciele do tego stopnia, że falami pokrywałam się gęsią skórką. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduje mi głowa, a schować się w cień nie było gdzie. Zaczęły opuszczać mnie siły. W głowie kotłowały się myśli o ostatnio przeczytanym artykule o trzydziestoletniej dziewczynie, która w pobliżu mety maratonu londyńskiego zasłabła i zmarła z niewiadomych przyczyn, o Kamili Skolimowskiej, naszej mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem, która niespodziewanie zmarła na zgrupowaniu lekkoatletów w Portugalii w wieku 27 lat. 

Pierwsza trójka: dwóch Kenijczyków i Polak
Trasa przebiegała przez stadion żużlowy


 Po siódmym kilometrze zaczęłam iść. Trasa wciąż tonęła w słońcu, a na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Usta miałam spierzchnięte, ramiona spalone. Po punkcie odżywczym na piątym kilometrze nie pozostało nawet wspomnienie.





  źródło

Zaczęłam rozglądać się za miejscem, gdzie mogłabym poprosić o wodę. Sama zorganizowałam sobie kolejny punkt odżywczy. Weszłam do baru, poprosiłam o szklankę wody, łapczywie wypiłam ja duszkiem, odstawiłam szklankę na bar, podziękowałam, machnęłam na pożegnanie panu siedzącemu spokojnie przy chłodnym piwku i p o s z ł a m dalej. Szłam. Półtora kilometra. Po drodze mijałam leżące osoby, którym udzielano pierwszej pomocy. Gdy usłyszałam z daleka głos komentatora, zaczęłam znowu biec. To był znak, że zbliża się koniec mordęgi pod hasłem „RunToruń. Zwiedzaj ze zdrowiem”. 

żródło

Po przekroczeniu mety miałam płacz w gardle. Miotałam się szukając desperacko cienia. Od razu wlałam w siebie dwie półlitrowe butelki wody. Potem jeszcze pół i jeszcze pół.

pakiecik :)
... i po to nam to było!
Dorota miała na trasie podobne odczucia do moich. Chciała podejść do ambulansu i tym samym zakończyć bieg. Jednak żądza posiadania medalu nie pozwoliła jej zejść z trasy :) Żałowałyśmy potem, że nie biegłyśmy razem. W Bytowie to właśnie towarzystwo i podtrzymująca na duchu rozmowa pozwoliły nam obu z Zosią ukończyć półmaraton.

Na koniec spotkała nas wszystkich bardzo miła niespodzianka. Czekając na swoją kolej do masażu słuchaliśmy wyczytywanych nazwisk zwycięzców poszczególnych kategorii wiekowych i ku naszemu zaskoczeniu wyczytano nazwisko męża! Zajął II miejsce w swojej kategorii wiekowej! Statuetkę wręczył na podium Paweł Januszewski, Mistrz Europy 1998 w biegach przez płotki na 400 m.

Wyniki:
1. PAUL KEMBOI 1983 KENIA M20 00:30:16
2. JOHN KIBICHI TANUI 1988 KENIA 00:30:29
3. DAMIAN KABAT 1989 00:31:10


1. DOMINIKA STELMACH 1982 K30 00:39:20
2. JOANNA SCHAB 1976 K30 00:39:57
3. ANDŻELIKA DZIĘGIEL 1989 K20 00:42:20 

W dalszej części programu wycieczki zafundowaliśmy sobie pasta party, a na deser absolutną rozkosz dla podniebienia! Lody od Lenkiewicza! G a ł a (nie obskrobana mała sezonowa gałka!) za 3 pln, a smaki nie do opisania!

obolałe wracają do domu :)